“To bolesna porażka, ale równocześnie dopiero pierwszy mecz” – trener Lecha po czwartkowej kompromitacji

Ostatnie tygodnie nie są najlepszym okresem w wykonaniu poznańskiego Lecha. Kolejorz najpierw przegrał dwa pierwsze mecze w PKO BP Ekstraklasie, a w czwartkowy wieczór dołożył porażkę z Vikingurem. Po fatalnym występie poznaniacy przegrali z Islandczykami 0:1. Jak ten mecz skomentował trener John van den Brom?

“To bolesna porażka, ale równocześnie dopiero pierwszy mecz” – trener Lecha po czwartkowej kompromitacji

Od pierwszego gwizdka sędziego na boisku widoczna była przewaga graczy Vikingura Reykjavik. Piłkarze Lecha nie mieli pomysłu na budowanie ataków, często mając problem z wyjściem z własnej połowy boiska. Tę sztukę znacznie utrudniał zespołowy pressing w wykonaniu gospodarzy, który skutecznie odcinał możliwości podania poznańskim obrońcom.

Przez zdecydowaną większość spotkania nie funkcjonował środek pola w zespole z Wielkopolski. W efekcie szwankował transport piłki z defensywy do zawodników bardziej ofensywnych, którzy w czwartkowym spotkaniu byli bezproduktywni. Lech nie stwarzał żadnego zagrożenia z boków boiska. Niewidoczny był także Amaral, czyli zawodnik, który ma spory wpływ na to, jak wygląda gra w ataku Kolejorza.

W obliczu problemów zdrowotnych, John van den Brom na środku obrony postawił na parę Dagerstal – Douglas. Gołym okiem widoczne było to, że Szkot nie gra na swojej pozycji. Douglas miewał ogromne problemy przede wszystkim w ustawianiu się oraz w starciach powietrznych.

Fatalnie wyglądająca gra Lecha była motorem napędowym dla gospodarzy. Islandczycy grali z ogromnym zaangażowaniem, które pozwalało momentami wręcz tłamsić poznaniaków. Zawodnicy Vikingura stworzyli sobie kilka okazji, lecz często mieli problem ze skutecznością. Kilka razy Lecha ratował także Filip Bednarek. W czwartkowym spotkaniu kibice zobaczyli tylko jedną bramkę. W 45. minucie gry skuteczną kontrę miejscowych zakończył Sigurpalsson, który ładnym strzałem zza pola karnego umieścił piłkę w bramce.

Porażka 0:1 ze znacznie niżej notowanym rywalem jest dla Lecha kompromitacją. Trzeba oczywiście pamiętać, że Kolejorz jeszcze nie odpadł, gdyż to dopiero pierwsze spotkanie z tego dwumeczu. Kibice są jednak sfrustrowani postawą swoich zawodników. Jak fatalny występ skomentował holenderski szkoleniowiec zespołu?

Po każdym z meczów w ostatnich kilku dniach mogłem powiedzieć to samo i dzisiaj mogę to powtórzyć, że jako zespół szukamy kontroli nad meczem. Nasi rywale zaczęli ten mecz mocno, z dużą energią, spodziewaliśmy się tego i przetrwaliśmy to w odpowiedni sposób. Potem udało się nam odzyskać kontrolę nad wydarzeniami na boisku, utrzymać się więcej przy piłce. W końcówce pierwszej części gry wydawało się, że to my jesteśmy blisko strzelenia gola, ale rywale przejęli piłkę po naszej stracie i to oni trafili do bramki tuż przed przerwą. Porozmawialiśmy w szatni o naszej sytuacji i na drugą połowę znów wyszliśmy lepiej, z większą energią. Wyglądaliśmy lepiej niż przed przerwą. Ale na koniec wracamy do Polski z niczym. To, czego mi najbardziej zabrakło w moim zespole, to większa chęć, większa pazerność przy wykańczaniu akcji. Nie robiliśmy dziś wszystkiego, by strzelić gola i tego mi brakowało. To bolesna porażka, ale równocześnie dopiero pierwszy mecz. Mamy przed sobą rewanż w Poznaniu, w którym musimy zrobić wszystko, by pokazać się z lepszej stronymówił na pomeczowej konferencji John van den Brom.

Przed Lechem dwa ważne mecze, które mogą mieć wpływ na dalszą pracę Holendra w Poznaniu. Kolejne niezadowalające wyniki mogą powoli irytować także władze klubu, które w przypadku odpadnięcia z eliminacji i dalszego kryzysu, mogą szukać następcy na ławce trenerskiej.

W niedzielę poznaniacy zagrają z Zagłębiem Lubin w ramach 4. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W następny czwartek czeka ich natomiast rewanżowe starcie z Vikingurem. Wynik przed własną publicznością zadecyduje o tym, kto awansuje do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji.

Wybrane dla Ciebie