Lech Poznań znów goni wynik. Remis z Motorem Lublin przy Bułgarskiej
Lech Poznań po raz kolejny musiał odrabiać straty. Choć już po 20 minutach przegrywał 0:2 z Motorem Lublin, ostatecznie zdołał doprowadzić do remisu 2:2. Spotkanie rozegrane przy Bułgarskiej w ramach 14. kolejki PKO BP Ekstraklasy miało szczególny charakter – poświęcone było pamięci Teodora Anioły, legendarnego piłkarza Kolejorza, którego setne urodziny przypadają 4 listopada.
Mecz rozpoczął się jednak w sposób daleki od uroczystego nastroju. Już w 9. minucie samobójczym trafieniem Joela Pereiry goście objęli prowadzenie, a niespełna dziesięć minut później Fabio Ronaldo podwyższył wynik na 2:0. Defensywa Lecha po raz kolejny zawiodła, potwierdzając, że to właśnie linia obrony jest obecnie największym problemem zespołu Nielsa Frederiksena.
Na szczęście dla poznaniaków, w ich szeregach przebudził się Luis Palma. W 25. minucie Honduranin popisał się kapitalnym strzałem w samo okienko bramki Ivana Brkicia, przywracając Lecha do gry, łapiąc bramkę kontaktową. Jeszcze przed przerwą gospodarze doprowadzili do remisu – po akcji Palmy i zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła pod nogi Pereiry, który odkupił wcześniejszy błąd, pewnym uderzeniem pokonując bramkarza Motoru.
W drugiej połowie tempo meczu wyraźnie spadło. Obie drużyny grały ostrożniej, skupiając się na zabezpieczeniu tyłów. Lech długo utrzymywał się przy piłce, ale nie potrafił stworzyć realnego zagrożenia pod bramką rywala. Statystyki nie pozostawiały złudzeń – poznaniacy nie oddali w tej części gry ani jednego celnego strzału.
Kibice Kolejorza opuszczali stadion z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony zespół pokazał charakter i odrobił dwubramkową stratę, z drugiej – po raz kolejny zawiódł w defensywie i nie potrafił przełożyć przewagi na zwycięstwo. To już trzeci z rzędu ligowy remis Lecha, który od sierpnia nie potrafi wygrać u siebie.
Trener Niels Frederiksen po spotkaniu bronił decyzji kadrowych, tłumacząc m.in. wcześniejsze zejście Luisa Palmy względami zdrowotnymi. Kibice jednak nie kryli rozczarowania – ich zdaniem drużyna z takim potencjałem ofensywnym powinna wygrywać mecze z zespołami pokroju Motoru Lublin, zwłaszcza na własnym stadionie.
Lech traci coraz więcej punktów i coraz więcej goli. To nie jest dobry znak ani postawa godna Mistrza Polski.
Kolejorz pozostaje w górnej części tabeli, ale jego forma daleka jest od oczekiwań kibiców i ambicji klubu. Kolejny sprawdzian już w czwartek – w meczu Ligi Konferencji Europy Lech zmierzy się z hiszpańskim Rayo Vallecano, a w lidze czeka go wyjazd do Gdyni na spotkanie z Arką. Dla drużyny Frederiksena to moment, w którym musi w końcu udowodnić, że potrafi nie tylko gonić wynik, ale i go utrzymać.