Warta z porażką, ale nie bez nadziei. Chojniczanka lepsza, Zieloni pokazali charakter
Warta Poznań musiała uznać wyższość Chojniczanki w drugiej kolejce sezonu, przegrywając na wyjeździe 1:2. Choć wynik nie oddaje w pełni przebiegu spotkania, Zieloni wracają do domu bez punktów. Zespół trenera Krzysztofa Tokarczyka pokazał jednak postęp i wolę walki, a to może być dobrym prognostykiem na kolejne tygodnie.
Pierwsze minuty spotkania były koszmarem dla gości. Chojniczanka od początku narzuciła wysoki pressing, a efekty przyszły już w 5. minucie. Błażej Szczepanek wykorzystał podanie od Olejnika i precyzyjnym strzałem pod poprzeczkę otworzył wynik meczu. Dwie minuty później mogło być 2:0, ale Leo Przybylak obronił groźny strzał Kosiny, ratując zespół przed kolejną stratą.
Zieloni długo nie potrafili złapać rytmu – akcje rwały się, mnożyły się niedokładności i straty. Przełamanie przyszło w 19. minucie, gdy po kombinacyjnej akcji Kumocha i Walusia Warta wywalczyła pierwszy rzut rożny. Chwilę później kapitan zespołu zdecydował się na uderzenie z dystansu, dając wyraźny sygnał: "Panowie, dosyć tego, bierzemy się do roboty". Od tego momentu gra poznaniaków zaczęła wyglądać coraz lepiej, a szczególnie dobrze prezentował się prawy duet Waluś – Rychert. Obaj szukali gry, dryblingów, prób strzałów i wejść w pole karne.
Tuż przed przerwą Leo Przybylak po raz kolejny musiał ratować Wartę, popisując się dwiema znakomitymi interwencjami.
Po zmianie stron Chojniczanka znów przejęła inicjatywę, ale dopiero w 61. minucie udało się gospodarzom podwyższyć prowadzenie. Po odbiorze w środku pola piłkę przejął Sabala i przepięknym strzałem zewnętrzną częścią stopy w samo okienko bramki podwyższył wynik na 2:0. Gol ten spokojnie może kandydować do miana trafienia kolejki.
Warta zareagowała natychmiast. Już cztery minuty później Dziedzic wypatrzył w polu karnym Michała Smoczyńskiego, a ten mimo asysty dwóch obrońców, przyjął piłkę tyłem do bramki, obrócił się i precyzyjnym uderzeniem pokonał Primela. To druga bramka napastnika Zielonych w drugim meczu sezonu – jak na debiutanta na szczeblu centralnym, statystyka jest więcej niż obiecująca.
Końcówka spotkania toczyła się w intensywnym tempie. Warta próbowała doprowadzić do remisu – i była bardzo blisko. W doliczonym czasie gry to tylko znakomita, ekwilibrystyczna interwencja bramkarza Chojniczanki uratowała gospodarzy od utraty gola. Chojniczanie jednak nie cofnęli się całkowicie do defensywy i sami również próbowali dobić rywali.
Po ostatnim gwizdku na twarzach zawodników Warty nie było rezygnacji, tylko sportowa złość. Drużyna czuje, że remis był w zasięgu. I choć do Poznania wraca bez punktów, wyjazd ten przyniósł kilka istotnych obserwacji.
Po pierwsze – duet Waluś–Rychert zaczyna wyglądać bardzo solidnie i może dać drużynie sporo jakości na skrzydle. Po drugie – Michał Smoczyński pokazuje, że nie zamierza łatwo oddać pozycji numer 9. Po trzecie – Warta potrafi reagować na trudne momenty w meczu, podnosić się po straconych golach i walczyć do ostatniego gwizdka.
Trener Tokarczyk nie ukrywa, że przed zespołem wciąż dużo pracy. Ale jeśli Zieloni utrzymają tę intensywność i będą poprawiać skuteczność, to pierwsze punkty w sezonie są tylko kwestią czasu.