Kolejorz z Superpucharem! (dużo zdjęć)

“Legia? Jaka Legia?” – takie pytanie cisnęło się na usta przez większą część meczu o Superpuchar Polski rozgrywanego przy ulicy Bułgarskiej, podczas którego Lech Poznań podejmował stołeczną Legię. Kolejorz nie był zbyt gościnny – zaaplikował warszawiakom trzy bramki, samemu zaś stracił jedną dopiero w doliczonym czasie gry.

Kolejorz z Superpucharem! (dużo zdjęć)

Czy to był prosty mecz dla Kolejorza? Przed spotkaniem wydawało się, że nie – wszak Lech Poznań, aktualny mistrz Polski, miał podjąć wicemistrza i drużynę o ogromnym budżecie, z reprezentantami różnych krajów w składzie, przygotowaną (a może dopiero przygotowującą się) do europejskich pucharów. Wszystkie te “papierowe” argumenty utrącił już w 10. minucie gry Tomasz Kędziora, który strzałem zza pola karnego pokonał Dusana Kuciaka. Po drodze piłka jeszcze otarła się o jednego z legionistów, przez co bramkarz stołecznej drużyny był całkowicie bezradny.

Legia nie istniała, Lech za to robił niemalże co chciał. Szkoda tylko, że największym zagrożeniem był nie atak (z Marcinem Robakiem na czele), lecz obrona. Wszak Kędziora jest defensorem, podobnie jak Marcin Kamiński, który w 35 minucie, po zamieszaniu w polu karnym, skierował piłkę do siatki Legii. Było 2:0 i wydawało się, że nic nie jest w stanie odmienić obrazu gry.

I faktycznie tak było – Legia w pierwszej połowie była bezradna. Dopiero w drugiej części gry zawodnicy z Warszawy nieco się przebudzili. Absolutnie nic to nie dało – legioniści biegali jakby szybciej, podawali jakby lepiej i stwarzali jakby więcej sytuacji podbramkowych, ale… właśnie słówko “jakby” najlepiej pasuje do obrazu ich gry. Moment ich nieuwagi (kolejny) w 87 minucie wykorzystał Karol Linetty, który po pięknej akcji kombinacyjnej wyszedł z lewej strony pola karnego sam na sam z Kuciakiem i nie dał mu najmniejszych szans.

Chwilę później, już w doliczonym czasie gry, Jasmina Burica pokonał Igor Lewczuk (obrońca…), lecz na nic się to zdało. Co ciekawe, bramki tej nie obejrzeli kibice gości, którzy już na 5 minut przed końcem meczu opuścili swój sektor. Niemal przez całą drugą połowę dawali także wyraz swojej dezaprobaty wobec gry ich ukochanej drużyny, kibicowanie wielokroć ograniczając do prostego (acz wymownego): “Legia grać, k***a mać”.

Legia nie grała. Lech grał. I wygrał mecz o Superpuchar Polski, po raz piąty w historii tych rozgrywek.

Wybrane dla Ciebie