Warta Poznań w ostatniej chwili traci zwycięstwo w Kielcach
Dramatyczne ostatnie minuty meczu Korony Kielce z Wartą Poznań dostarczyły kibicom wielu emocji. Warta, która do tej pory doświadczała trudnych chwil w lidze, była bliska przerwania niekorzystnej serii, jednak los chciał inaczej.
Kielczanie rozpoczęli spotkanie z problemami technicznymi, awaria oświetlenia na stadionie opóźniła początek meczu o 45 minut. Kiedy światła w końcu zaczęły świecić, to Zieloni z Poznania zaczęli jaśniej prezentować się na boisku. Duet Szmyt-Savic kilkukrotnie stwarzał groźne sytuacje pod bramką Korony, niestety bez końcowego efektu.
Jednak to nie były jedyne problemy podczas tego meczu. Kibice Korony postanowili wyrazić swoje emocje poprzez pirotechnikę, co spowodowało kolejne przerwanie gry na prawie 10 minut. Mimo tych zakłóceń, Warta utrzymywała przewagę, kontrolując większość gry.
Niestety, pomimo dominacji Warty, brakowało skuteczności. Wszystko zmieniło się w drugiej połowie, kiedy to kapitan Warty, Mateusz Kupczak, otworzył wynik spotkania w 50 minucie. Bramka ta przyniosła oddech ulgi dla drużyny i kibiców Zielonych, którzy z nadzieją patrzyli na końcówkę meczu.
Korona nie poddawała się i naciskała, próbując odrobić straty. Pomimo determinacji gospodarzy, defensywa Warty zdawała się być nie do przejścia. A jednak, w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry, Martin Remacle wyrównał stan meczu, wnosząc jeszcze więcej dramaturgii do już napiętego spotkania.
Mimo interwencji technologii VAR i kontrowersji dotyczących możliwej ręki, sędzia zatwierdził bramkę, kończąc mecz remisem 1:1. Dla Warty było to niewątpliwie rozczarowanie, ale także ważny punkt zdobyty na trudnym terenie.
Ten mecz zostanie zapamiętany nie tylko z powodu emocjonującej końcówki, ale także awarii oraz przerwania gry z powodu pirotechniki. Wszyscy mamy nadzieję, że obie drużyny będą mogły skupić się wyłącznie na piłce w nadchodzących spotkaniach.