Piłka nożnaGrad goli przy Bułgarskiej! Lech Poznań nie dał szans Puszczy Niepołomice

Grad goli przy Bułgarskiej! Lech Poznań nie dał szans Puszczy Niepołomice

To był mecz, przy którym można stracić głos świętując padające gole! Lech Poznań nie dał szans Puszczy Niepołomice w spotkaniu w ramach 31. kolejki Ekstraklasy i rozbił drużynę gości aż 8:1.

Michał Jankowski
Michał Jankowski
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
  • lech poznan
  • lech poznan
  • lech poznan
  • lech poznan
[1/4] lech poznanŹródło zdjęć: © Licencjodawca

Obie drużyny spotkały się na boisku zaledwie trzy razy, a dzisiejszy mecz był dopiero drugim na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Choć zawodnicy Koeljorza mogli czuć się pewnie przed dzisiejszym meczem, to Niels Frederiksen przypominał, że Puszcza jest mocna po stałych fragmentach gry i Lechici muszą być uważni. Dla rywali mecz z Kolejorzem był niezwykle ważny w kontekście ich przyszłości w Ekstraklasie.

Lech zapowiadał przed meczem, że będzie starał się objąć prowadzenie jak najszybciej i zawodnicy… tak zrobili. Pierwszy gol padł już w 4. minucie spotkania, już po pierwszym strzale na bramkę. Akcję zaczął od podania Pereira, a to wykorzystał Gholizadeh. Szybko okazało się, że to zawodnik, który ma ochotę na więcej goli na swoim koncie. W 13. minucie przeprowadził akcję, która wzbudziła emocje na trybunach. Po podaniu od Pereiry minął trzech rywali i mocno uderzył w stronę dalszego słupka, podwyższając wynik na 2:0.

Kibice nie zdążyli jeszcze zakończyć świętowania po drugiej bramce, gdy w 16. minucie na listę strzelców wpisał się Mikael Ishak, któremu asystował zdobywca pierwszych dwóch bramek. Chwilę później kibice zamarli, gdy po zderzeniu Ishaka z Komarem potrzebna była pomoc medyczna. Ostatecznie jednak obaj zawodnicy szybko mogli wrócić do gry.

Rywale, choć początkowo zdezorientowani takim obrotem i tempem meczu, po zaledwie 5 minutach zdobyli bramkę kontaktową po strzale Atanasova zza pola karnego. To dodało energii gościom, którzy próbowali pójść za ciosem, jednak Mrozek dobrze wybronił strzał z dystansu Klimka, a potem ładnie wypiąstkował wrzutkę z narożnika.

Lechici, mimo, że wciąż mieli dwie bramki przewagi nad rywalem, nie zamierzali odpuszczać. Szybkie akcje przerodziły się akcję tria Gholizadeh – Håkans – Sousa, a ta w 35. minucie przyniosła kolejną bramkę. Zaczęło się od podania tego pierwszego, a Håkans przyjął piłkę w taki sposób, że Sousa znalazł się w idealnej pozycji do strzału zza pola karnego. Portugalczyk sprawił sobie tym samym prezent na 25. urodziny, które dzisiaj świętuje.

To jednak nie koniec. Niesieni dopingiem i emocjami, piłkarze Kolejorza zamierzali wyciągnąć z tego spotkania jak najwięcej. Zaledwie trzy minucie po golu na 4:1, na koncie Lechitów pojawiła się kolejna bramka, a strzelcem znów był jubilat Sousa. W tej sytuacji pomogło mu nieco szczęście – Gholizadeh zrobił wrzutkę, jednak ta odbiła się rykoszetem od rywala i wpadła prosto na głowę Sousy, który wykorzystał okazję do zdobycia kolejnej bramki.

Do końca pierwszej połowy, Kolejorz kontrolując w pełni akcję, próbował kolejnych akcji, ale nie przyniosły one podwyższenia wyniku. Z kolein goście wyglądali na zdezorientowanych i częściowo zrezygnowanych wynikiem – szczególnie, że gospodarze byli niesieni dopingiem 25 tysięcy kibiców. Tuż przed przerwą kilkukrotnie jednak przeprowadzili jeszcze akcje zmuszając Mrozka do obrony, głównie po strzałach Konrada Stępnia.

Drugą połowę goście rozpoczęli od potrójnej zmiany, gdy na boisku pojawili się Łukasz Sołowiej, Roman Jakuba i Mateusz Radecki zastępując Artura Crăciuna, Dawida Abramowicza i Mateusza Stępnia.

Lechici zaczęli spokojnie, nastawiając się na atak pozycyjny, a goście przeprowadzali akcje chcąc jak najszybciej zacząć odrabiać straty. Groźnie zrobiło się w 52. minucie, gdy centra Cholewiaka została odbita przez Mrozka w ostatniej chwili. Tuż po tym znów zrobiło się gorąco przy bramce Lecha po tym, jak uderzenie Klimka Mrozek musiał sparować na rzut rożny.

Wysiłki rywali przerodziły się jednak w bramkę dla gospodarzy. W 56. minucie Milić wykonał długie podanie do Ishaka, a ten pokonał Komara i podwyższył wynik na 6:1 dla Kolejorza. Dla Szweda była to 90. bramka w barwach Lecha, przez co zrównał się w klubowej klasyfikacji strzelców w oficjalnych rozgrywkach z Mirosławem Okońskim.

Puszcza nie traciła nadziei na zmniejszenie różnicy bramkowej, ale dośrodkowanie z rożnego wypiąstkował Mrozek, a to zapoczątkowało kontrę Kolejorza. W 64. minucie Håkans szybko podał do Lismana, który miał przed sobą pustą bramkę, co bez problemu wykorzystał i strzelił 7. w tym meczu bramkę dla Lecha.

Świętowanie na trybunach chciał przedłużyć Ishak, ale jego ładny strzał z woleja przeleciał nad bramką. W 72. minucie groźnie zrobiło się pod bramką Lecha, jednak Mrozek dobrze wybronił strzał z dystansu Klimka.

W 79. minucie z powodu urazu Håkans musiał opuścić boisko, a zastąpił go Fiabema. Była to zarazem ostatnia zmiana w meczu. Lechici mocno zaczęli szanować piłkę i oszczędzać siły. Pewni wyniku nie spieszyli się z rozgrywaniem piłki, ale nie przeszkodziło im to w przeprowadzeniu akcji.

W 82. minucie stadion przy ul. Bułgarskiej znów wypełnił się okrzykami, gdy Hotić zdobył bramkę strzałem z dystansu, podwyższając wynik na 8:1. Bramka w ładnym stylu z pewnością będzie uznana za jedną z najładniejszych tej kolejki.

Antoni Klimek próbował przeprowadzić kontrę, ale pogubił się w polu karnym. Goście wyglądali, jakby czekali już tylko na ostatni gwizdek sędziego. Ten zakończył spotkanie po upływie 90. minut, co wywołało szał radości na trybunach i zakończyło męki Puszczy.

Wybrane dla Ciebie